Dla wielu fizjoterapeutów Gua Sha kojarzy się z krwawym, bolesnym a wręcz barbarzyńskim zabiegiem, który nierzadko przerywa ciągłość skóry i wywołuje masywne wybroczyny. Ja również do niedawna, mimo backgroundu w Medycynie Chińskiej, byłem takiego zdania. Będąc na praktykach w Chinach, a także obserwując pracę większości terapeutów Tradycyjnej Medycyny Chińskiej na Zachodzie terapia ta kojarzyła mi się jedynie z olbrzymim bólem i zakrwawionymi plecami.
Z miejsca uznałem, że podobnie do silnej stymulacji igłami, robieniem z pacjenta „jeża” – nakłuwając go dziesiątkami igieł czy okładaniem całego jego ciała bańkami – Gua Sha nie będzie należeć do narzędzi terapeutycznych w moim warsztacie. Mówi się dużo o antybiotyku i jego destrukcyjnym działaniu na nasze ciało, który niszczy tak naprawdę całą florę bakteryjną i osłabia ciało, przy okazji zabijając również chorobotwórcze ustroje. Czemu zatem podczas pracy z pacjentem sprawiamy ogromny ból, tudzież przestymulowujemy go igłami , nie myśląc o tym, że wywołując tak silny stan zapalny możemy słabszemu pacjentowi zaszkodzić zamiast pomóc?
Przez lata pracy w koncepcji Tradycyjnej Medycyny Chińskiej nabrałem poczucia, że są to zabiegi toporne, bolesne i przede wszystkim dające efekty dopiero, gdy powtarzane kilkukrotnie. Dopiero, gdy zacząłem wchodzić w temat akupunktury klasycznej okazało się, że bardzo skuteczna stymulacja igłą jest delikatna, a podczas zabiegu zacząłem używać coraz mniej igieł. Medycyna Chińska w ujęciu klasycznym jest dla mnie jak osteopatia w środowisku fizjoterapeutów: delikatna i nacelowana bardziej na potencjał niż chorobę. Błędem wielu koncepcji terapeutycznym jest skupianie się tylko na problemie, nie zauważając drzemiącego w pacjencie potencjału do wyzdrowienia.
Moją pierwszą styczność z podejściem klasycznym do Gua Sha miałem ponad 3 lata temu na kursie mojego obecnego nauczyciela – Donalda Halfkennego. Na jego kursie nauczyłem się wykonywać ten zabieg w sposób delikatny, niemal przyjemny dla pacjenta, którego efektem często, choć nie zawsze jest wybroczyna. Okazało się również, że zabieg ten poprzedza diagnostyka, a po jej właściwym wykonaniu zabieg często można wykonać dystalnie, a nie koniecznie lokalnie/w miejscu występowania bólu jak przyjęło się demonstrować gua sha czy IASTM (terapię narzędziową). Pod okiem Donalda uczę się dalej, ale w między czasie pracując również jako fizjoterapeuta zacząłem „tłumaczyć” Gua Sha z chińskiego na język fizjoterapeutów, podobnie jak zrobiłem to wcześniej z elementami akupunktury.
Od 5 lat zabieg Gua Sha jest jednym z podstawowych stosowanych u mnie w gabinecie i często jest zabiegiem ostatniej szansy, kiedy inne metody zawodzą. Na bazie moich doświadczeń powstał warsztat, który dedykowany jest właśnie dla fizjoterapeutów.
Podczas warsztatu pokażę Wam:
- Jak wykonywać zabieg Gua Sha nie używając dużej siły
- Jak wykonywać zabieg nie sprawiając pacjentowi większego bólu
- Jak diagnozować, który obszar skórny potraktować narzędziem
- Jak łączyć koncepcje meridianów ścięgnista-mięśniowych ze współczesnymi powięziowymi
- Nauczę techniki Gua Sha
…i wiele więcej 🙂
FILM NA KTÓRYM DLA PRZYKŁADU POKAZUJĘ JAK ROBIĆ ZABIEG GUA SHA w przypadku problemów z drogami oddechowymi:
W cenie szkolenia: skrypty, szpatułki do gua sha
Cena warsztatów: 700 zł
Termin: 25.02.2024 (niedziela)
Czas: 9.00-18.00 z godzinną przerwą obiadową
Ilość miejsc: 10
Lokalizacja: Centrum Zdrowia, ul. Pawia 8, Wrocław
Zapisy: szkolenia@ivamed.pl
Dla kogo: dla fizjoterapeutów, medyków, naturopatów i akupunkturzystów